czwartek, 14 lipca 2016

5

Witaj Magdo
Dziękuję za Twojego maila i cieszę się, że podoba Ci się mój blog. 
Bardzo mi przykro z powodu tego, co się stało, ale mogę Cię pocieszyć, że ja również miałam trudne początki w szkole. Musisz po prostu psychicznie się przygotować, że ludzie często nas traktują jak jakichś odmieńców. Ważne jest to, żeby mieć osoby, które będą Cię wspierać w trudnych chwilach. Na pewno w Twojej szkole są osoby, które nie patrzą na to, że jeździsz na wózku, a na to, co masz w sercu i to z takimi ludźmi się właśnie trzymaj. 
Niepełnosprawność jest trudno zaakceptować. W moim przypadku było podobnie jak w Twoim. Ja również na początku starałam się być optymistką, ale z dnia na dzień traciłam wiarę, że może być lepiej. Napisałaś, że jesteś tylko sparaliżowana od pasa w dół. Mam nadzieję, że tylko nogi są sparaliżowane, że cewnikoanie cię ominęło? Ciesz się. Miałam niedowład obu rąk, ale po długiej rehabilitacji odzyskałam chociaż po części sprawność i mogę dzięki temu sama poruszać się na wózku. Wcześniej byłam uzależniona od innych. Dodatkowym ciężarem było dla mnie to, że straciłam mojego chłopaka. Były momenty, kiedy najchętniej zasnęłabym i nie obudziła się w ogóle. Moi rodzice w ogóle mnie nie wspierali. Zawsze byli nastawieni przeciwko Bartkowi, a po wypadku utwierdzili się tylko w swoim przekonaniu, chociaż wina wcale nie leżała po jego stronie. W szpitalu byli u mnie tylko dwa czy trzy razy na półtora miesiąca pobytu. Gdy mnie zabrali ze szpitala, w domu pomieszkałam jakiś tydzień. Często zostawiali mnie samą, chociaż wiedzieli, że nie mogę się ruszyć i każda próba przekręcenia się z boku na bok sprawia mi ból. Któregoś dnia moja chrzestna złożyła mi niezapowiedzianą wizytę. Po powrocie rodziców urządziła im awanturę, a potem zabrała do siebie. Od tamtego dnia ani razu nie widziałam rodziców. Z resztą pewnie znasz tą historię z bloga. Mam nadzieję, że Twoi rodzice nie traktują Cię w ten sposób.
Rozpisałabym się jeszcze bardziej, ale nie mam zbytnio czasu, bo jestem teraz na wycieczce, ale ciesz się, że żyjesz i ten wypadek tylko tak się skończył, bo spotkałam kilkoro ludzi po wypadku i naprawdę mogło się to skończyć o wiele gorszym uszczerbkiem na zdrowiu. 
Życzę Ci szybkiego wyjścia ze szpitala oraz wytrwałości w dążeniu do celu. Mam nadzieję, że się nie poddasz i wrócisz do pełnej sprawności.
Pozdrawiam, Gabriela
Magda siedziała i jeszcze kilka razy przeczytała maila od Gabrieli. Dziewczyna miała rację. Powinna się cieszyć, że gorzej nie ucierpiała w wypadku, ale mogło też być tak, że wyszłaby z niego cało. Magda ma przynajmniej mamę, która ją wspiera w tej walce o normalność. Poznała również Pawła, który polubił ją od razu i jako pierwszy do niej zagadał. Nie miała na co narzekać.
Magda wylogowała się z poczty mailowej i odłożyła laptopa na stolik. Położyła się i leżała przez pół godziny. Po tym czasie zawitał do niej Przemek.
-Hej piękna- powiedział i przysunął wózek bliżej łóżka.
-Hej, a co ty robisz?- zapytała zdezorientowana.
-Przesiadaj się na wózek- oznajmił.
-A powiesz mi, gdzie mnie zabierasz?
-Paweł jest już po operacji. Zabieram cię do niego-  wyjaśnił, po czym złapał Magdę pod pachami i pomógł jej przesiąść się na wózek. Chwilę potem byli już pod salą pooperacyjną. Lekarze akurat go wybudzali. Magdzie było trochę trudno zobaczyć, co dzieje się na sali przez idiotyczne kolorowe naklejki, jak to bywa na oddziałach dziecięcych. Przemek zauważywszy, że dziewczyna próbuje dojrzeć, jak wygląda sytuacja, wziął ją na ręce.
-Dzięki- odparła z uśmiechem. Lekarze akurat odeszli od chłopaka. Paweł rozglądał się po sali.
-Magda, jak chcesz, to idź do niego- powiedziała babcia nastolatka. Kolega posadził dziewczynę znowu na wózek, a ona po chwili znalazła się przy łóżku przyjaciela.
-Magda?- zdziwił się Paweł, widząc ją- Myślałem, że się na mnie obraziłaś.
-Tylko trochę fochnęłam. Jak się czujesz?- spytała z troską w głosie.
-W głowie mi się kręci i chce mi się wymiotować, ale lekarz stwierdził, że to normalne przy wstrząsnieniach mózgu. No i ręka mnie trochę boli, ale w końcu jest złamana- chłopak posłał jej ciepły i szczery uśmiech.
-Długo będziesz nosił ten gips?
-Od sześciu do ośmiu tygodni.
-Jak to się w ogóle stało? Jak doszło do tego potrącenia?- w głosie Magdy było słychać zmartwienie.
-Zamyśliłem się i nie zauważyłem nadjeżdżającego auta- wytłumaczył.
-Idiota. Wiesz jak to się mogło skończyć? Córka koleżanki mojej mamy miała taki wypadek, to tydzień ją w śpiączce farmakologicznej utrzymywali. Do tej pory się rehabilituje.
-Już nie dramatyzuj tak Magda. Nic mi się poważnego nie stało.
-Ale mogło- w oczach dziewczyny pojawiły się łzy, na myśl, że ten wypadek mógł mieć znacznie groźniejsze konsekwencje.
-Weź przestań się mazgajać.
-Ok, postaram się- wymusiła uśmiech.
-No i to mi się podoba. A tak w ogóle to do twarzy ci z uśmiechem.
-Dzięki- jej policzki oblał rumieniec.
-I z rumieńcami również- dodał, widząc twarz koleżanki. Oboje się roześmiali.
-Jak mi powiesz, że jak się śmieje to też ładnie wyglądam, to się obrażę.
-No dobra, nie odzywam się już. Wiesz w ogóle, kiedy masz wyjść ze szpitala?- zapytał, spoglądając w oczy siedemnastolatki- Mi mówili, że dwa dni mnie potrzymają.
-Ja jeszcze nie wiem, ale na pewno jak wyjdę, to proszę mamę, żeby mnie przepisała do szkoły dla takich jak ja.
-Jak ty, to znaczy?- chłopak nie bardzo rozumiał, co ma na myśli jego koleżanka.
-No dla niepełnosprawnych. Tam przynajmniej nie będzie mi nikt dokuczał.
-Ale ty masz tylko sparaliżowane nogi, a nie jesteś chora umysłowo. Jest sens chodzenia do takiej szkoły? Przecież ty nic z takiej szkoły nie wyniesiesz. Będą się nad tobą litować, a ty tego nie potrzebujesz. Nie możesz się poddawać. Rozumiesz?- Paweł próbował przemówić koleżance do rozsądku.
-Ja już będę wracała do swojej sali. Głowa mnie bardzo boli- oznajmiła Magda i wyjechała z sali Pawła. Udała się na swoją, gdzie przy pomocy pielęgniarki przesiadła się na łóżko. Normalnie sama by dała radę, ale wszystko ją bardzo bolało. Miała na sobie mnóstwo siniaków od pobicia. Syknęła z bólu, próbując się poprawić. W końcu się ułożyła w wygodnej pozycji i udało się jej zasnąć mimo potwornego bólu głowy.

1 komentarz: