sobota, 19 grudnia 2015

1. Pierwszy dzień w nowej szkole

Minęło kilka miesięcy od nieszczęśliwego wypadku. Magda razem z mamą zamieszkała w Warszawie. Od czasu tego wydarzenia, dziewczyna zamknęła się w sobie. Z czasem również wózek zaczął jej przeszkadzać. Z początku miała do tego dystans, ale z każdym dniem, gdy wychodziła na ulicę i czuła na sobie wzrok ludzi, czuła się nie komfortowo. Z domu wychodziła tylko na rehabilitację. Nie lubiła też odwiedzin znajomych i rodziny. Noce często spędzała, płacząc. Brakowało jej siostry oraz ojca. W ogóle brakowało jej dawnego życia. Wypadów na miasto ze znajomymi, szkoły, koncertów, ale musiała się zmierzyć z nową rzeczywistością.
Nadszedł dzień rozpoczęcia roku szkolnego. Magda miała rozpocząć drugą klasę liceum.
-Madziu, wstawaj- powiedziała mama nastolatki, która stała z talerzem, na którym były kanapki. Dziewczyna otworzyła oczy, po czym się przeciągnęła i wzięła od swojej mamy talerz.
-Mamo, muszę tam iść?- zapytała, widząc jak jej mama wyciąga biała koszulę z jej szafy i czarne spodnie, żeby wyprasować jej na apel.
-A dlaczego nie?
-No bo tam będzie tyle ludzi i wszyscy pewnie będą się na mnie gapić. Ja nie chce tam iść- zwróciła się do mamy.
-Nie przesadzaj Madzia, tam nikt na ciebie nie zwróci uwagi. Każdy będzie zajęty rozmowami o tym, jak spędził wakacje- mama próbowała uspokoić dziewczynę.
-No tak, na pewno nikt nie zwróci uwagi na dziewczynę na wózku- powiedziała i schowała się pod kołdrę.
-No dobra, nie pójdziesz, ale jutro idziesz bez żadnych wymówek. Nie możesz nie chodzić do szkoły.
-Dzięki mamo.
Magda cały dzień praktycznie przeleżała w łóżku. Wieczorem, przy pomocy mamy umyła się i poszła spać.
O szóstej trzydzieści zadzwonił budzik. Magda niechętnie, ale wstała do szkoły. Przy pomocy mamy uszykowała się, chociaż nie potrzebowała jej już jak kiedyś. Zaraz po wypadku nie była wstanie sama podnieść się z łóżka, a teraz nawet sama się kąpała.
Kiedy już Magda i jej mama były gotowe, zamknęły mieszkanie i udały się do szkoły autem.
***
Pod szkołą
-Cześć stary- Paweł podszedł do swojego kumpla z klasy, Przemka.
-Siema, jak tam wakacje?- zapytał Przemek.
-A nawet dobrze, byłem we Włoszech z siostrą i jej chłopakiem. A co u ciebie?- spytał Paweł.
-Ostatnio miałem małą spinę z Miśką, ale już się pogodziliśmy- odpowiedział. W czasie, gdy rozmawiali, pod szkołę podjechała Magda razem ze swoją mamą czarną toyotą rav4. Paweł zwrócił uwagę na samochód, a raczej na jego pasażerkę.
-Patrz jaka laska siedzi w tym samochodzie- chłopak szturchnął swojego przyjaciela- Musi być moja- rzekł i ruszył w stronę auta. Po chwili zauważył dopiero, że jej mama wyciąga z bagażnika wózek i pomaga wysiąść jej z auta.
-No i co teraz?- zapytał Przemek, widząc zakłopotanie przyjaciela.
-E, no- siedemnastolatek zaczął się jąkać.
-Chyba nie umówisz się z dziewczyną na wózku?
-A właśnie, że się z nią umówię- odparł po chwili, pewny siebie Paweł.
-Powiedz, że żartujesz. Przecież u nas w szkole jest tyle ładnych lasek, a tobie spodobała się akurat ta?
-No to co? Muszę ją poznać- powiedział i ruszył w jej stronę. Akurat jej mama zdążyła odjechać.
Podszedł do dziewczyny, która spojrzała na niego z przerażeniem w oczach. Przemek obserwował ich z daleka.
-Cześć, jestem Paweł- przedstawił się chłopak, mając przy tym uśmiech na twarzy.
-Cześć, mam na imię Magda- dziewczyna patrzyła na niego nieufnie. Bała się, że zaraz usłyszy jakieś złośliwe docinki.
-Może ci pomóc?- zaoferował się niebieskooki blondyn.
-Nie, dzięki. Poradzę sobie- odpowiedziała i chciała już udać się do szkoły, ale blondyn ją zatrzymał.
-Czekaj Magda, może pokażę ci szkołę, jaką masz pierwszą lekcje?- Paweł dalej nie odpuszczał.
-A może byś tak się ode mnie odczepił?- odparła dziewczyna, nie reagując na jego zaloty w żaden sposób i udając się do budynku. Do Pawła podszedł Przemek i poklepał go po ramieniu. Paweł cały czas wpatrywał się w krótkościętą brunetkę.
-Dała ci kosza?
-E tam od razu kosza. Widać, że jest nowa i nie jest zbyt ufna- rzekł siedemnastolatek.
-A skąd wiesz, że jest nieufna? Może po prostu jej się nie podobasz?- zasugerował brunet.
-Po oczach widać- odpowiedział i ruszył w stronę szkoły, bo zbliżała się już ósma. Przemek uczynił to samo. Poszli pod salę od matematyki, bo właśnie od tego przedmiotu rozpoczynali dzisiaj zajęcia. Mieli mieć ją ze swoją wychowawczynią.
Podeszli pod klasę i przywitali się z resztą znajomych.
-Ej, a słyszeliście, że ktoś ma dołączyć do naszej klasy?- powiedziała jedna z dziewczyn- Anka.
-Chłopak czy dziewczyna?- zapytała Karolina, słysząc newsa.
-Dziewczyna i podobno jest kaleką- rzuciła Anka. Na te słowa Pawłowi zapaliła się czerwona lampka, że to może być właśnie Magda. Na jego twarz wkradł się delikatny uśmieszek, jednak określenie, jakiego użyła koleżanka wywołało lekkie oburzenie, jednak nie okazał tego zbytnio. Przemek również trzymał język za zębami i nie powiedział nic na ten temat, chociaż znając jego zaraz by wyjechał z jakimś głupim tekstem, tyle że musiał by dopiec przyjacielowi, a nie chciał tego. W końcu zadzwonił dzwonek i zjawiła się ich nauczycielka, która wpuściła ich do klasy.
-Wyjmijcie zeszyty, a ja zaraz wracam- zwróciła się do klasy i wyszła z sali. Poszła pod pokój nauczycielski, gdzie czekała na nią nowa uczennica w jej klasie.
-No to co Magda? Gotowa jesteś poznać swoją nową klasę?- zapytała sympatycznie wychowawczyni.
-Chyba tak- odpowiedziała nieśmiało i ruszyły w stronę sali.
Przed klasą Magda wzięła głęboki oddech i nauczycielka otworzyła drzwi. Oczom Magdy ukazała się jej nowa klasa, w której panował harmider, ale wszyscy szybko się uspokoili, gdy zobaczyli nauczycielkę, a obok niej nową uczennicę.
-Słuchajcie, to jest Magda. Mam nadzieję, że przyjmiecie ją ciepło- oznajmiła nauczycielka, a potem zwróciła się do Magdy- Wybierz sobie miejsce.
Magda zaczęła się rozglądać po klasie. Paweł chciał, żeby to właśnie jego wybrała, ale siedział ze swoim przyjacielem, dlatego kazał mu się szybko przesiąść. Okazało się, że tylko obok niego było miejsce, więc niezbyt zadowolona Magda pokierowała się do jego ławki. Chciała siedzieć z kimś innym, a nie akurat z nim, chociaż w głębi duszy trochę na to liczyła. Paweł podobał jej się i to bardzo, ale nie wiedziała co z tego będzie. Zagadał do niej pierwszy, ale obawiała się, że to z litości. Ostatnio często miała wrażenie, że ludzie się nad nią litują, bo jest na wózku. Zauważyła to również ze strony najbliższych. Każdy próbował jej dogodzić.
Zaczęła się lekcja matematyki. Głównie były to sprawy organizacyjne, omówienie co będą przerabiać w drugiej klasie, zasady oceniania, na jakiej zasadzie pani robi sprawdziany i poprawy tych sprawdzianów i różnego tego typu rzeczy. Po czterdziestu pięciu minutach, które minęły dosyć szybko, uczniowie usłyszeli dzwonek i jak najszybciej wyszli na przerwie. Jedynie Magdę zatrzymała nauczycielka.
-Jak tam pierwsza lekcja?- zapytała, uśmiechając się do uczennicy- Jakie wrażenie robi na tobie klasa?
-Szczerze mówiąc myślałam, że jak wejdę to od razu zaczną krzyczeć kaleka, ale nawet wydają się być sympatyczni.
-To się cieszę, mam nadzieję, że szybko się zaklimatyzujesz w klasie. Zmykaj na następną lekcje- powiedziała nauczycielka, a Magda opuściła salę. Znalazła się na korytarzu pełnym ludzi. Zaczęła szukać kolenej klasy, ale poszukiwania przerwała jej trójka dziewczyn, które były bardzo znane w szkole.
-Cześć- rzekła Matylda, przewodnicząca teamu.
-Cześć- odpowiedziała Magda, która domyśliła się, że zaraz zaczną się pierwsze docinki. Chciała udać się w drugą stronę, ale była już otoczona przez przyjaciółki.
-Słuchaj kaleko,- zaczęła Dominika, druga z przyjaciółek, a za razem dziewczyna przyjaciela Pawła- żeby było jasne, to nie jesteś mile widziana w naszej szkole. W ogóle uważamy, że takie kaleki jak ty nie powinny chodzić do tej szkoły, ale skoro już tu jesteś, to wiedz, że my rządzimy w tej szkole.
Magdzie zaczęły po mału robić się szklanki w oczach. Może i jej klasa wydawała się być sympatyczna, ale reszta jej rówieśników to niemające sumienia osoby. Nie wiedziała, że tak szybko trafi na takich ludzi, jednak to nie był jeszcze koniec docinek, bo włączyła się jeszcze trzecia przyjaciółka, Jagoda.
-Co? Bozia nie była tak łaskawa dla ciebie jak dla nas i zostałaś kaleką?
-Za to dla was chyba rozumu zabrakło- wtrącił się jakiś chłopak. Wszystkie cztery dziewczyny obróciły się, słysząc znajomy głos, nawet Magda. Ujrzały Pawła, który stał i przyglądał się tej całej sytuacji, ale postanowił ją przerwać. Nie mógł pozwolić na to, żeby ktoś drwił z dziewczyny, w której zakochał się od pierwszego wejrzenia. Przyjaciółki zaskoczyła postawa chłopaka, w którym są zakochane.
-Kochanie- zwróciła się Matylda do Pawła, co trochę zasmuciło Magdę. Myślała, że jest wolny, a tym czasem ze słów Matyldy wynikało, że była jego dziewczyną. Nie czekając na jakie kolwiek wyjaśnienia, Magda udała się na boisko szkolne.
-I co zrobiłaś?!- Paweł krzyknął na Matyldę.
-Nie mów, że będziesz ją bronić? Przecież ona jeździ na wózku inwalidzkim, pewnie jest głupia.
-Nie każdy, kto jeździ na wózku inwalidzkim jest głupi. Nawet nie znasz powodu, dlaczego jest niepełnosprawna, poza tym chodzi ze mną do klasy i wydaje się być w porządku dziewczyną, nie to co wy- powiedział Paweł i zaczął kierować się na dwór, gdzie była aktualnie Magda. Rozmawiała z koleżankami z klasy. Widać było, że akceptują nową koleżankę. Paweł podszedł do nich.
-Magda, mogę cię prosić na słówko?- zapytał nieśmiało.
-Tak?- zapytała, patrząc na niego swoimi dużymi brązowymi oczami.
-Słuchaj, bo chodzi o te dziewczyny. Chciałem ci powiedzieć, żebyś nie zwracała kompletnie uwagi na nie. To zakochane w sobie nastolatki, które mają wszystko, ale nie mózg- mówił, oddalając się od znajomych.
-Już zdążyłam to zauważyć- powiedziała i chciała się jak najszybciej pozbyć chłopaka, ale on nie odpuszczał.
-Ale nie wszyscy w naszej szkole tacy są- Paweł próbował jakoś zagadać nastolatkę- Na przykład z naszej klasy spoko jest Marlena, Aśka i Gośka.
-Słuchaj, czy ty się dzisiaj ode mnie odczepisz?- zapytała Magda, którą Paweł zaczynał po mału denerwować.
-Ok, ale pod jednym warunkiem. Umówisz się ze mną- wyznanie chłopaka ją kompletnie zaskoczyło. Nie spodziewała się, że pierwszego dnia szkoły ktoś się z nią umówi. Zastanawiała się, czy mu się podoba, czy robi to z litości, czy po prostu chce się nią zabawić. Postanowiła jednak spróbować, mimo strachu. Kiedyś zupełnie jej się nie układało w związkach i bała się, że po kilku dniach związku zerwie z nią.
-No ok- zgodziła się niepewnie- Tylko ja mam dzisiaj rehabilitację.
-A co byś powiedziała, gdybym cię zawiózł, a potem odebrał- zaproponował chłopak.
-Już umówiłam się z mamą- powiedziała- Z resztą nie jestem pewna, że twoje intencje są szczere- dodała po chwili.
-A co mam zrobić, żeby wyglądały na szczere?
-Nie odczepisz się? Prawda?- zapytała, spoglądając na chłopaka przymróżonymi oczami.
-No nie, to jak?- spytał z nadzieją w głosie. Magda przyjrzała się mu uważniej.
-Daj mi czas do końca lekcji- poprosiła i skierowała się w stronę szkoły, bo akurat zadzwonił dzwonek na kolejną lekcję.
******************************************
Hejka, opowiadania miały być co wtorek, ale jednak ilość obowiązków jest większa niż ilość wolnego czasu. Co wy na to, żebym dodawała opowiadania co dwa tygodnie w piątek, sobotę lub niedzielę?
Pozdrawiam Czytelników.

poniedziałek, 14 grudnia 2015

0. Prolog

~Magda~
Razem z moją siostrą uwielbiałyśmy chodzić na zakupy, dyskoteki, po mieście z koleżankami. Uwielbiałyśmy obie jeździć na rowerach razem z rodzicami. Najlepsze były wypady nad jezioro. Chlapałayśmy się w wodzie bez opamiętania, a potem wracałyśmy z mokrymi głowami. Obie kochałyśmy śpiew i grę na instrumentach. Ja grałam na gitarze, a moja siostra na altówce. Obie należałyśmy do szkolnego zespołu. Praktycznie wszystko robiłyśmy razem. Zwieżałyśmy się ze wszystkiego sobie nawzajem. Ktoś kto by nas nie znał pomyślałby sobie "Najlepsze przyjaciółki", bo zazwyczaj jest tak, że siostry się kłócą, nie mówią nic sobie i uważają siebie za największego wroga. Z nami było zupełnie inaczej. Traktowałyśmy siebie jak prawdziwe przyjaciółki. Pożyczałyśmy sobie ubrania, kosmetyki i nigdy nie było żadnego problemu. Każda koleżanka się nam dziwiła, jak my ze sobą wytrzymujemy bez kłótni. Za każdym razem słyszały "To się nazywa siostrzana przyjaźń". Jednak pewnego dnia musiałam się pożegnać z nią. Do tej pory nie mogę dojść do siebie po tragedii, jaką razem z mamą przeżyłyśmy. Dzień wypadku i pierwsze dni od tego zdarzenia pamiętam doskonale.
~
Jesteśmy razem z moją siostrą na dyskotece. Ona tańczy ze swoim chłopakiem, a ja siedzę sama i popijam sok pomarańczowy.
Prawda jest taka, że ja nigdy nie umiałam sobie znaleźć chłopaka. Albo to chłopakowi coś się we mnie nie podoba, albo to mi w nim, dlatego na tamten czas dałam sobie spokój z randkami.
Andżelika i Damian podchodzą do mnie zgrzani. Andżelika chwyta moją szklankę i pije sok, a jej chłopak porywa mnie na parkiet. Po chwili dołącza również do nas Andżelika i świetnie się bawimy.
Dochodzi dwudziesta trzecia. Mój ojciec dzwoni do mnie, że razem z mamą Damiana czekają na nas przed klubem.
Nie chodziło tu wcale o to, że są nadopiekuńczy. Poprostu bawiliśmy się z głową.
Zabieramy swoje rzeczy i wychodzimy. Każdy wsiada do auta i rusza w swoją stronę. Do domu mamy jakieś dwadzieścia kilometrów od stolicy. Jedziemy mało ruchliwą, wąską drogą. Jest typowa wiosenna pogoda. Ja siedzę z przodu, obok ojca, a moja siostra z tyłu. Na jednym z zakrętów słychać pisk opon i po chwili czuję przeszywający ból. Jestem przytomna. Wiem, co się wokół mnie dzieje. To znaczy, że żyje. Pierwsza myśl, jaka mi przychodzi do głowy, to czy mój tata i siostra żyją. Próbuję się uwolnić, żeby im pomóc, coś powiedzieć, ale nie jestem w stanie. Czuję przeszywający ból w okolicach kręgosłupa i klatki piersiowej oraz ból głowy. Z kolei nóg nie czuję wcale. Po chwili słyszę nadjężdżającą pomoc, ale tracę przytomność.
Budzę się dopiero w szpitalu. Przeżyłam, więc jest dobrze, ale dalej zastanawiam się co z Andżeliką i moim tatą.
Leżę na łóżku i widzę moją mamę, która śpi, siedząc na podłodzę. Podnoszę rękę, mam wkłuty wenflon. Głaszczę moją mamę po głowie. Ona natychmiast się budzi i łapie mnie za dłoń.
-Madziu, jak się czujesz?- pyta.
-Wszystko mnie boli- odpowiadam. Mama się zrywa, najwyraźniej chce iść po lekarza, ale ja ją zatrzymuję.
-Powiesz mi, co z Andżeliką i tatą?- pytam. Mama na mnie spogląda i widzę, jak jej łzy napływają do oczu.
-Córciu, tylko ty przeżyłaś- mówi i rozpłakuje się bardzo. Mi również napływają łzy do oczu. Po chwili widzę, jak do sali wchodzi lekarz w białym fartuchu i podchodzi do nas.
-Widzę, że już się obudziłaś- zwraca się do mnie i bierze do ręki kartę, która wisi na poręczy od łóżka- Jak się czujesz?
-Okropnie, wszystko mnie boli- narzekam.
Lekarz odkrywa kołdrę i widzę jak smera mnie po stopie. Najdziwniejsze jest jednak to, że ja tego nie czuję. Lekarz patrzy na moją minę, która mówi sama za siebie.
-Nie czujesz nic, prawda?- pyta, a ja kiwam głową, że tak. W oczach mojej mamy dostrzegam przerażenie, w moich pewnie też daje się to dostrzec. Lekarz przykrywa mnie kołdrą i cieżko wzdycha.
-Nie będę owijać w bawełnę, Magdo, masz złamamy kręgosłup i nie będziesz chodzić- wyznaje, a mi po policzku spływają łzy, tak samo jak mojej mamie. Lekarz wychodzi. Mama wstaje z krzesła i podchodzi do okna. Ja leżę smutna. Przez głowę przechodzą mi myśli samobójcze, ale dochodzę do wniosku, że nie mogę zostawić mamy samej i tą opcję pozostawiam na naprawdę kryzysową sytuację. Po chwili mama odchodzi od okna i siada obok mnie. Łapie mnie za rękę.
-Córeczko i co my we dwie teraz zrobimy?- pyta mnie, a ja ściskam jej dłoń tak mocno, jak mi siły na to pozwalają.
-Damy radę, tata i Andżelika na pewno nad nami czuwają- mówię, aby podnieść mamę na duchu. Ona wymusza uśmiech, ale po chwili znowu ma szklanki w oczach. Widzę, jak do sali wchodzi moja ciocia, a siostra mojej mamy. Na korytarzu widzę mojego wujka oraz moją przyjaciółkę Patrycję.
-Małgosia, musisz odpocząć- ciocia zwraca się do mojej mamy- Artur cię odwiezie, a ja zostanę z nią na noc.
Mama wstaje i wychodzi razem z ciocią. Chcę rzucić jakiś tekst do cioci, że niepotrzebnie, tu zostaje, ale postanawiam się powstrzymać. Gdy tak patrzę na moją mamę i jej siostrę, to zupełnie jabym widziała siebie i Andżelikę.
Po chwili na salę wchodzi moja przyjaciółka. Wita się ze mną i siada obok mnie. Zaczyna zadawać podstawowe pytania, a ja jej odpowiadam. Siedzimy i rozmawiamy, dopóki nie zjawia się jej mama. Potem przychodzi do mnie ciocia i siedzi przy mnie dopóki nie zasnę.
Kilka dni później
Właśnie odbywa się pogrzeb mojej siostry. Niestety ja nie mogę na nim być. Bardzo żałuję, że nie mogę się z nią pożegnać. Cały dzień jest przy mnie Patrycja. Na moim łóżku szpitalnym leży mnóstwo chusteczek. Na szafce stoi zdjęcie, na którym jestem razem z siostrą i rodzicami w Hiszpanii. Tak bardzo chcę, żeby moja cała rodzina była teraz ze mną. Niestety we trójkę znajdują się w zupełnie innym miejscu. Mama właśnie żegna ich na cmentarzu, moją siostrę i tatę, a jej córkę i męża. Z każdą chwilą patrzenia na zdjęcie, mam co raz więcej łez w oczach. Dociera do mnie, że już nigdy ich nie zobaczę, nie pogadam z nimi, nie pośmieję się. Zostaną mi tylko wspomnienia.
Mój oddech staje się szybszy. Patrycja widząc, że mój stan się pogarsza biegnie po lekarza. Ja w tym czasie tracę przytomność i budzę się kilka godzin później, jak już mama jest przy mnie. Trzyma mnie za rękę i cicho płacze.
-Co się stało?- pytam, nie bardzo pamiętając, co się stało przed utratą przytomności.
-Straciłaś przytomność. Zdenerwowałaś się bardzo i to było przyczyną. Jak się teraz czujesz?- pyta.
-Jest ok- odpowiadam.
-Na pewno?- upewnia się lekarz, a ja na potwierdzenie moich słów, kiwam głową. Lekarz dopisuje jeszcze coś mojej karty i wychodzi. Mama przy mnie siedzi, ale milczymy. Po jakimś czasie zasypiam.
Tydzień później
Nareszcie nadchodzi dzień, w którym wychodzę ze szpitala. Mama po mnie przyjeżdża razem z moją przyjaciółką, której udało się zwolnić z lekcji. Pierwszy raz siadam na wózku. Czuję się dziwnie, ale muszę przyzwyczaić się do nowej sytuacji. Zachodzimy jeszcze do lekarza po wypis i udajemy się do auta, które mama pożyczyła od swojej siostry. Nie stać jej na razie na kupno nowego auta. Pogrzeb oraz moja rehabilitacja, którą mam zacząć w przyszłym tygodniu dużo kosztują.
Wsiadamy do auta i jedziemy do domu. Jedziemy tą samą trasą, co wracaliśmy z dyskoteki, tylko tym razem nie pada deszcz i nie jest noc, a świeci słońce. Dojeżdżamy do zakrętu, gdzie mieliśmy wypadek. Mama zwalnia w tym miejscu. Widać dwa krzyże, które tam stoją. Mi się zbiera na płacz. Z kolei mama najwyraźniej już się do tego przyzwyczaiła, bo nie zauważam u niej żadnej kropli łzy. Dojeżdżamy pod dom. Jest on dosyć duży i ma piękny ogród, w którym zakwitają już kwiaty. W oknie pokoju mojej siostry zasłonięte są żaluzje antywłamaniowe. Zastanawia mnie, dlaczego.
Mama wyciąga z bagażnika wózek i pomaga mi wysiąść z auta. Patrycja bierze moją torbę i udajemy się do środka. W domu czeka już na mnie ciocia, wujek, kuzyn oraz babcia z dziadkiem, ale zamiast się przywitać, pierwsze co robię, to udaję się do mojego pokoju. Nic się w nim nie zminiło, poza tym, że przy zdjęciu, na którym była moja siostra, pojawiła się czarna wstążka na znak żałoby. Po piętnastu minutach w drzwiach mojego pokoju ukazuje się Patrycja, która chce mi coś powiedzieć. Zamyka drzwi i siada na moim łóżku.
-Dzwoniła do mnie przed chwilą nasza wychowawczyni. Powiedziała mi, że Damian popełnił samobójstwo- przekazuje mi. Nie wierzę w to co słyszę. Wyraźnie dla niego odjeście Andżeliki było trudne i sobie z tym nie poradził. Przyjmuje to do wiadomości, a po chwili pytam
-Kiedy pogrzeb?
-Pojutrze- odpowiada.
Biorę do ręki zdjęcie, na którym jesteśmy we trójkę i wpatruję się w nie. Wszyzcy uśmiechnięci. W pewnym momencie dwójka z osób traci życie, a jedna z nich zostaje niepełnosprawna. Jakie to życie jest okrutne.
W końcu udaję się do salonu, gdzie jest moja najbliższa rodzina. Każdy siedzi bardzo przygnębiony na sofie. Tylko mój czteroletni kuzyn, nieświadomy tego, co się dzieje, bawi się samochodem sterowanym, który dostał ode mnie i Andżeliki na ostatnie święta. Po pewnym czasie mnie zauważa i do mnie podchodzi.
-Dlacego jezdzis wózkiem?- pyta mnie Kubuś.
-Widzisz Kubuś, ty masz siłę w nóżkach i możesz chodzić, a ja nie mam siły, żeby chodzić sama- odpowiadam mu na spokojnie.
-A kiedys chodziłas.
-No ale miałam mały wypadek i przez to nie mogę chodzić- tłumaczę na spokojnie. Mama się do mnie uśmiecha, że tak na spokojnie do tego podchodzę. Wieczorem dziadkowie i ciocia z wujkiem i Kubą opuszczają nasz dom. Idę do siebie do pokoju (to znaczy jadę) i włączam laptopa, który stoi na moim biurku i włączam galerię. Przeglądam zdjęcia. Trafiam na zdjęcia, na którym jestem z siostrą i mamy po pięć- sześć lat. Byłyśmy takie słodkie. Dwie kitki i różowe sukienki. Następnie są zdjęcia z komunii Andżeliki, a potem moje. Później znajduje nasze zdjęcia z koncertów w szkole. Następnie zdjęcia ze szpitala, gdy się urodził Kubuś. No i na końcu zdjęcia z ostatnich wakacji w Hiszpanii. Roześmiane dwie nastolatki, chlapiące się w wodzie jak małe dzieci. Po tym jest filmik, nagrany przez ojca. Ja i Andżelika stoimy i rozmawiamy, a potem dobiega fo nas Daniel i nas pcha do wody. My go ciągniemy i ląduje razem z nami w wodzie.
Czuję, jak mi łzy napływają do łez, dlatego zamykam laptopa i kładę się do łóżka. Zasypiam.
Tydzień później
Leżę na łóżku w swoim pokoju i gadam przez telefon z Patrycją, która mi opowiada co w szkole i jak im mnie brakuje. Gdy kończę rozmowę, w moim pokoju zjawia się mama. Prosi mnie o rozmowę. Oznajamia mi, że od przyszłego tygodnia będziemy mieszkać w Warszawie. Ja bez entuzjazmu przyjmuję tą wiadomość. Nie mam ochoty zostawiać tego domu, ale mama twierdzi, że lepiej będzie, jak będziemy tam mieszkać. Protestuję, a mama mi mówi, że już kupiła mieszkanie. Od następnego dnia po mału zaczynamy pakować rzeczy. Siedzę w pokoju mojej siostry i pakuję z trudem jej rzeczy. Kilka dni później mamy już urządzone mieszkanie w Warszawie i zaczynam nowe życie w stolicy kraju.

Bohaterowie

Magda, główna bohaterka, lat 17, uczennica drugiej klasy liceum. Jest nowa w szkole i zupełnie zagubiona. Miała wypadek samochodowy razem z ojcem i siostrą, którzy zginęli na miejscu. Ona w wyniku tego zdarzenia złamała kręgosłup i musi się poruszać na wózku inwalidzkim. Przeszkadza jej to bardzo. Do tego przez swoją niepełnosprawność ma problemy w szkole. Od czasu wypadku mieszka z mamą w Warszawie.
Paweł, lat 17, uczeń drugiej klasy liceum. Jest szkolnym przystojniakiem i lecą na niego wszystkie dziewczyny w szkole. Chodzi do tej samej klasy co Magda. Mimo pozorów, jest mądrym chłopakiem i nie leci na obojętnie jaką dziewczynę. Bardzo uważa przy wyborze. To właśnie jego, jako pierwszego poznaje Magda.
Patrycja, lat 17, uczennica drugiej klasy liceum, do którego przed wypadkiem uczęszczała Magda. Najlepsza przyjaciółka Magdy, poza jej siostrą.
Matylda, lat 17, także uczennica drugiej klasy liceum. Chodzi do równoległej klasy. Jest szkolną plotkarą i zołzą. Zawsze modnie ubrana. Przyjaźni się z Dominiką i Jagodą. We trójkę stanowią team, który lubi dokuczać "gorszym". Wszystkie trzy są zakochane w Pawle, ale Dominika i Jagoda nie przyznają się Matyldzie, bo to ona jest przewodniczącą i boją się jej o tyk powiedzieć.

Hej

Hejka
Jestem piętnastolatką, uczennicą trzeciej klasy gimnazjum. Uwielbiam śpiewać i grać na gitarze. Moją pasją jest pisanie opowiadań. Mam już kilka blogów, ale tego postanowiłam poświęcić zupełnie czemu innemu i skupić się na zupełnie innej tematyce niż na moich poprzednich blogach. Mam nadzieję, że znajdą się ludzie, którzy zechcą to czytać ;)