Tak jak Magda obiecała Pawłowi, zastanowiła się i gdy już skończyli zajęcia, spotkali się przed szkołą.
-No to jak Magda- zapytał.
-W sumie możemy się spotkać- dziewczyna uśmiechnęła się do chłopaka.
-To jak się umówimy?
-Wiesz co? Teraz to mama po mnie przyjechała, ale potem możesz po mnie przyjść jak skończę rehabilitację, czyli tak około szesnastej trzydzieści- odparła- Tylko ostrzegam, że mieszkam trzy kilometry od ośrodka. Zapiszę ci adres ośrodka- gdy już napisała, podała mu kartkę.
-Spoko- powiedział- To do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
Magda skierowała się w stronę auta, a Paweł pokierował się w stronę swojego domu z uśmiechem na twarzy, że udało mu się umówić z Magdą.
~
W aucie mamy Magdy
-Co to za chłopak?- spytała kobieta, gdy jechały już na rehabilitację.
-Paweł, kolega z klasy- dziewczyna uśmiechnęła się na samą myśl o nim.
-Podoba ci się?
-Mamo- nastolatka się oburzyła.
-No co?
-Nic, umówiłam się z nim po rehabilitacji, więc nie przyjeżdżaj po mnie- powiedziała, a jej matka się uśmiechnęła- O co ci chodzi mamo?
-Po prostu cieszę się, że układasz sobie życie. Ja bym chyba nie była w stanie po tym wszystkim- odparła i łzy jej zaczęły lecieć po policzkach.
-Mamo, nie płacz. Nie rozklejaj mi się teraz.
-Ja się tylko wzruszyłam.
-Zobaczysz, wszystko będzie dobrze.
-Dobra, już powstrzymuję łzy- rzekła mama Magdy.
Po jakiś dziesięciu minutach dotarły na miejsce. Mama pomogła wysiąść córce z auta i zaprowadziła ją do ośrodka, po czym go opuściła i pojechała do domu. Magda została na rehabilitacji, która ją nudziła jak zwykle, ale dzisiaj była pełna energii. Aż jej rehabilitantka się dziwiła, że ćwiczy chętniej niż zwykle.
-A ty co dzisiaj taka zadowolona. Nie pamiętam cię nigdy takiej.
-Umówiłam się- odparła z uśmiechem na twarzy. Powiedziała to rehabilitantce, bo to jej przyjaciółka. Poznały się w ośrodku. Jest od Magdy niewiele starsza. Między nimi jest sześć lat różnicy. To ona w największej mierze przyczyniła się do tego, że wróciła jej chęć do życia, bo mimo, że z początku jakoś podchodziła do tego z dystansem, to potem wózek ją drażnił.
-Czyli randka?- zapytała Magdy.
-Żadna randka- odpowiedziała lekko zawstydzona- mój nowy kolega z klasy mnie zaprosił na spacer.
-Ok, rozumiem.
-Och Kaśka, daj spokój.
-A czy ja coś mówię?
-Nieważne. Kończymy na dzisiaj?
-Tak, idź się przebrać. Widzę, że nie możesz doczekać się tego spotkania.
-To do zobaczenia- powiedziała i udała się do szatni przebrać się z dresu. Gdy kierowała się już do wyjścia, w holu zauważyła swojego nowego kolegę, który już na nią czekał z różą w ręku.
-Cześć- przywitał, podchodząc do dziewczyny- Ruszamy na podbój miasta?
-Jasne- Magda uśmiechnęła się do Pawła.
-Proszę, to dla ciebie- wręczył jej kwiatka, a ona go wzięła i pierwsze, co zrobiła, to powąchała. Paweł z kolei zaczął pchać wózek z koleżanką.
-Wiesz co? Nie sądziłam, że pierwszego dnia szkoły poznam takiego fajnego chłopaka, który nie wstydzi się pokazać ze mną na mieście- zażartowała, chociaż w jej głosie nie było tego słychać, a Paweł to dostrzegł.
-Jesteś ładna, a ten wózek to tylko szczegół.
-Żarty sobie ze mnie robisz- powiedziała Magda, obracając się w stronę Pawła i patrząc na niego spode łba.
-A może pójdziemy do parku i tam sobie pogadamy?- zaproponował, a Magda się zgodziła i skręcili w uliczkę, która prowadziła do tego miejsca. Znaleźli się tam zaledwie po pięciu minutach. Paweł wypatrzył wolną ławkę i podszedł do niej, stawiając wózek tak, żeby widzieć Magdę.
-Powiesz coś o sobie?- zapytał nastolatek.
-A co mam powiedzieć?
-No to, skąd jesteś?- podrzucił.
-Mieszkałam w niewielkiej miejscowości oddalonej od Warszawy o około dwadzieścia kilometrów- odpowiedziała.
-A jak znalazłaś się w Warszawie?- dopytywał.
-To długa historia i nie wiem, czy chcę o tym mówić- odparła smutno.
-To może ja ci opowiem o sobie, a ty przez ten czas zastanowisz się, czy chcesz. Ok?
-Ok.
-No to tak, ja od dzieciństwa mieszkam w Warszawie. Wychowują mnie dziadkowie.
-Dlaczego?- przerwała mu Magda.
-Rodziców nie pamiętam w ogóle. Babcia mi opowiadała, że jak miałem dwa lata, moja mama zachorowała na raka trzustki. Długo walczyła, ale niestety zmarła. Krótko po jej pogrzebie mój ojciec wpadł w depresję. Nic nie pomagało, aż w końcu skoczył z dachu. No i od tego czasu babcia z dziadkiem się mną opiekują. To jak, powiesz mi teraz, gdy już znasz moją historię?
-Zaraz, bo mam jeszcze jedno pytanie. W szkole wiedzą, że twój ojciec popełnił samobójstwo?
-Nie, właściwie to jesteś pierwszą osobą w szkole, która to wie i chcę, żeby tak zostało- ostrzegł.
-Oczywiście, że nie powiem. Nie jestem tym typem, co rozpowiada wszystko na prawo i lewo. A właściwie, to czemu mi to mówisz? Przecież ledwo mnie znasz.
-Bo wyglądasz właśnie na taką jaką mówisz, a teraz opowiadaj.
-To było na wiosnę. Byłam z siostrą i jej chłopakiem na imprezie, z której odebrali nas rodzice. Była typowa wiosenna pogoda. Ojciec jechał bardzo ostrożnie, ale wpadł w poślizg. On i Andżelika zginęli na miejscu, a ja obudziłam się w szpitalu ze złamanym kręgosłupem. Mama uznała, że lepiej będzie jak zamieszkamy w Warszawie. Poza tym był czas, gdzie codziennie musiałam być na rehabilitacji, a sześć kilometrów to nie czterdzieści.
-No fakt, a gdzie pochowany jest twój tata i twoja siostra?
-Na cmentarzu bródnowskim.
-To tak jak moi rodzice. Co ty na to, żebyśmy tam poszli? To jest niedaleko stąd.
-No w sumie, to czemu by nie.
-A potem zapraszam cię na pizzę- odparł z uśmiechem i ruszyli w stronę cmentarza. Najpierw udali się na grób siostry i ojca Magdy. Stanęli nad nim i zaczęli się modlić.
-Ale jesteś podobna do ojca- odparł, spoglądając to na Magdę, to na jej ojca.
-Wszyscy mi to mówią. Zapalisz znicz?- zapytała, podając mu lampkę i zapałki.
-Jasne- zgodził się i wziął ode niej znicz. Zapalił i postawił na pomniku. Magdzie momentalnie pojawiły się łzy w oczach. Paweł od razu to zauważył.
-Co się dzieje?- zapytał, kucając przy niej.
-Brakuje mi ojca i Andżeliki- odpowiedziała smutno.
-Domyślam się- odparł i otarł łzy z jej policzków.
-Możemy iść do twoich rodziców- zapytała dziewczyna. Chłopak nic nie odpowiedział, tylko wziął wózek i zaczął go pchać w miejsce, gdzie pochowani byli jego rodzice. Było to kilka alejek dalej. Dojście zajęło im jakieś pięć minut. Stanęli, zrobili to samo, co przy grobie ojca i siostry Magdy, a potem zaczęli rozmawiać.
-Ty też jesteś podobny do ojca- powiedziała, spoglądając to na niego, to na zdjęcie zamieszczone na pomniku.
-Wiem, ale babcia mówi, że z charakteru to jestem jak mama.
-A ci dziadkowie, z którymi mieszkasz to rodzice mamy czy taty?
-Mamy. Rodzice taty mieszkają w Berlinie, a dziadkowie uznali, że lepiej będzie jak będę mieszkać w Polsce.
-Poważnie? Przecież Niemcy to kraj dużych możliwości.
-No tak, ale rodzice mieszkali w Polsce. Sam się zastanawiam czemu woleli Warszawę od Berlina, ale się nie dowiem. A poza tym od małego praktycznie przebywałem z tymi dziadkami.
-Rozumiem.
-Ale dobra, koniec tego wspominania. Idziemy na tą pizzę?- zapytał Paweł.
-Jasne- odparła Magda i ruszyli w stronę pizzerii. Byli tam po dwudziestu minutach. Bawili się świetnie. Nie było ani minuty ciszy. Tematy im się nie kończyły, ale czas niestety ich gonił i musieli iść do domu. Paweł odprowadził Magdę do domu, a potem wrócił do siebie.
Magda, gdy już leżała, myślała o Pawle i wyjściu z Pawłem. Gdy tak leżała i pisała z kolegą, do jej pokoju weszła mama, która przyniosła wyprane ubrania.
-Jak tam córeczko spotkanie z kolegą?- zapytała ciekawska mama nastolatki.
-A fajnie- odpowiedziała Magda i dalej skupiła się na pisaniu z Pawłem.
-No to jak Magda- zapytał.
-W sumie możemy się spotkać- dziewczyna uśmiechnęła się do chłopaka.
-To jak się umówimy?
-Wiesz co? Teraz to mama po mnie przyjechała, ale potem możesz po mnie przyjść jak skończę rehabilitację, czyli tak około szesnastej trzydzieści- odparła- Tylko ostrzegam, że mieszkam trzy kilometry od ośrodka. Zapiszę ci adres ośrodka- gdy już napisała, podała mu kartkę.
-Spoko- powiedział- To do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
Magda skierowała się w stronę auta, a Paweł pokierował się w stronę swojego domu z uśmiechem na twarzy, że udało mu się umówić z Magdą.
~
W aucie mamy Magdy
-Co to za chłopak?- spytała kobieta, gdy jechały już na rehabilitację.
-Paweł, kolega z klasy- dziewczyna uśmiechnęła się na samą myśl o nim.
-Podoba ci się?
-Mamo- nastolatka się oburzyła.
-No co?
-Nic, umówiłam się z nim po rehabilitacji, więc nie przyjeżdżaj po mnie- powiedziała, a jej matka się uśmiechnęła- O co ci chodzi mamo?
-Po prostu cieszę się, że układasz sobie życie. Ja bym chyba nie była w stanie po tym wszystkim- odparła i łzy jej zaczęły lecieć po policzkach.
-Mamo, nie płacz. Nie rozklejaj mi się teraz.
-Ja się tylko wzruszyłam.
-Zobaczysz, wszystko będzie dobrze.
-Dobra, już powstrzymuję łzy- rzekła mama Magdy.
Po jakiś dziesięciu minutach dotarły na miejsce. Mama pomogła wysiąść córce z auta i zaprowadziła ją do ośrodka, po czym go opuściła i pojechała do domu. Magda została na rehabilitacji, która ją nudziła jak zwykle, ale dzisiaj była pełna energii. Aż jej rehabilitantka się dziwiła, że ćwiczy chętniej niż zwykle.
-A ty co dzisiaj taka zadowolona. Nie pamiętam cię nigdy takiej.
-Umówiłam się- odparła z uśmiechem na twarzy. Powiedziała to rehabilitantce, bo to jej przyjaciółka. Poznały się w ośrodku. Jest od Magdy niewiele starsza. Między nimi jest sześć lat różnicy. To ona w największej mierze przyczyniła się do tego, że wróciła jej chęć do życia, bo mimo, że z początku jakoś podchodziła do tego z dystansem, to potem wózek ją drażnił.
-Czyli randka?- zapytała Magdy.
-Żadna randka- odpowiedziała lekko zawstydzona- mój nowy kolega z klasy mnie zaprosił na spacer.
-Ok, rozumiem.
-Och Kaśka, daj spokój.
-A czy ja coś mówię?
-Nieważne. Kończymy na dzisiaj?
-Tak, idź się przebrać. Widzę, że nie możesz doczekać się tego spotkania.
-To do zobaczenia- powiedziała i udała się do szatni przebrać się z dresu. Gdy kierowała się już do wyjścia, w holu zauważyła swojego nowego kolegę, który już na nią czekał z różą w ręku.
-Cześć- przywitał, podchodząc do dziewczyny- Ruszamy na podbój miasta?
-Jasne- Magda uśmiechnęła się do Pawła.
-Proszę, to dla ciebie- wręczył jej kwiatka, a ona go wzięła i pierwsze, co zrobiła, to powąchała. Paweł z kolei zaczął pchać wózek z koleżanką.
-Wiesz co? Nie sądziłam, że pierwszego dnia szkoły poznam takiego fajnego chłopaka, który nie wstydzi się pokazać ze mną na mieście- zażartowała, chociaż w jej głosie nie było tego słychać, a Paweł to dostrzegł.
-Jesteś ładna, a ten wózek to tylko szczegół.
-Żarty sobie ze mnie robisz- powiedziała Magda, obracając się w stronę Pawła i patrząc na niego spode łba.
-A może pójdziemy do parku i tam sobie pogadamy?- zaproponował, a Magda się zgodziła i skręcili w uliczkę, która prowadziła do tego miejsca. Znaleźli się tam zaledwie po pięciu minutach. Paweł wypatrzył wolną ławkę i podszedł do niej, stawiając wózek tak, żeby widzieć Magdę.
-Powiesz coś o sobie?- zapytał nastolatek.
-A co mam powiedzieć?
-No to, skąd jesteś?- podrzucił.
-Mieszkałam w niewielkiej miejscowości oddalonej od Warszawy o około dwadzieścia kilometrów- odpowiedziała.
-A jak znalazłaś się w Warszawie?- dopytywał.
-To długa historia i nie wiem, czy chcę o tym mówić- odparła smutno.
-To może ja ci opowiem o sobie, a ty przez ten czas zastanowisz się, czy chcesz. Ok?
-Ok.
-No to tak, ja od dzieciństwa mieszkam w Warszawie. Wychowują mnie dziadkowie.
-Dlaczego?- przerwała mu Magda.
-Rodziców nie pamiętam w ogóle. Babcia mi opowiadała, że jak miałem dwa lata, moja mama zachorowała na raka trzustki. Długo walczyła, ale niestety zmarła. Krótko po jej pogrzebie mój ojciec wpadł w depresję. Nic nie pomagało, aż w końcu skoczył z dachu. No i od tego czasu babcia z dziadkiem się mną opiekują. To jak, powiesz mi teraz, gdy już znasz moją historię?
-Zaraz, bo mam jeszcze jedno pytanie. W szkole wiedzą, że twój ojciec popełnił samobójstwo?
-Nie, właściwie to jesteś pierwszą osobą w szkole, która to wie i chcę, żeby tak zostało- ostrzegł.
-Oczywiście, że nie powiem. Nie jestem tym typem, co rozpowiada wszystko na prawo i lewo. A właściwie, to czemu mi to mówisz? Przecież ledwo mnie znasz.
-Bo wyglądasz właśnie na taką jaką mówisz, a teraz opowiadaj.
-To było na wiosnę. Byłam z siostrą i jej chłopakiem na imprezie, z której odebrali nas rodzice. Była typowa wiosenna pogoda. Ojciec jechał bardzo ostrożnie, ale wpadł w poślizg. On i Andżelika zginęli na miejscu, a ja obudziłam się w szpitalu ze złamanym kręgosłupem. Mama uznała, że lepiej będzie jak zamieszkamy w Warszawie. Poza tym był czas, gdzie codziennie musiałam być na rehabilitacji, a sześć kilometrów to nie czterdzieści.
-No fakt, a gdzie pochowany jest twój tata i twoja siostra?
-Na cmentarzu bródnowskim.
-To tak jak moi rodzice. Co ty na to, żebyśmy tam poszli? To jest niedaleko stąd.
-No w sumie, to czemu by nie.
-A potem zapraszam cię na pizzę- odparł z uśmiechem i ruszyli w stronę cmentarza. Najpierw udali się na grób siostry i ojca Magdy. Stanęli nad nim i zaczęli się modlić.
-Ale jesteś podobna do ojca- odparł, spoglądając to na Magdę, to na jej ojca.
-Wszyscy mi to mówią. Zapalisz znicz?- zapytała, podając mu lampkę i zapałki.
-Jasne- zgodził się i wziął ode niej znicz. Zapalił i postawił na pomniku. Magdzie momentalnie pojawiły się łzy w oczach. Paweł od razu to zauważył.
-Co się dzieje?- zapytał, kucając przy niej.
-Brakuje mi ojca i Andżeliki- odpowiedziała smutno.
-Domyślam się- odparł i otarł łzy z jej policzków.
-Możemy iść do twoich rodziców- zapytała dziewczyna. Chłopak nic nie odpowiedział, tylko wziął wózek i zaczął go pchać w miejsce, gdzie pochowani byli jego rodzice. Było to kilka alejek dalej. Dojście zajęło im jakieś pięć minut. Stanęli, zrobili to samo, co przy grobie ojca i siostry Magdy, a potem zaczęli rozmawiać.
-Ty też jesteś podobny do ojca- powiedziała, spoglądając to na niego, to na zdjęcie zamieszczone na pomniku.
-Wiem, ale babcia mówi, że z charakteru to jestem jak mama.
-A ci dziadkowie, z którymi mieszkasz to rodzice mamy czy taty?
-Mamy. Rodzice taty mieszkają w Berlinie, a dziadkowie uznali, że lepiej będzie jak będę mieszkać w Polsce.
-Poważnie? Przecież Niemcy to kraj dużych możliwości.
-No tak, ale rodzice mieszkali w Polsce. Sam się zastanawiam czemu woleli Warszawę od Berlina, ale się nie dowiem. A poza tym od małego praktycznie przebywałem z tymi dziadkami.
-Rozumiem.
-Ale dobra, koniec tego wspominania. Idziemy na tą pizzę?- zapytał Paweł.
-Jasne- odparła Magda i ruszyli w stronę pizzerii. Byli tam po dwudziestu minutach. Bawili się świetnie. Nie było ani minuty ciszy. Tematy im się nie kończyły, ale czas niestety ich gonił i musieli iść do domu. Paweł odprowadził Magdę do domu, a potem wrócił do siebie.
Magda, gdy już leżała, myślała o Pawle i wyjściu z Pawłem. Gdy tak leżała i pisała z kolegą, do jej pokoju weszła mama, która przyniosła wyprane ubrania.
-Jak tam córeczko spotkanie z kolegą?- zapytała ciekawska mama nastolatki.
-A fajnie- odpowiedziała Magda i dalej skupiła się na pisaniu z Pawłem.
Gdy skończyła pisać, uśmiechnęła się do siebie, odłożyła telefon na szafkę nocną i położyła się spać.